+5
mel 3 kwietnia 2015 17:30
Chciałabym podzielić się z Wami moją pierwszą forumową relacją z wizyty we włoskiej Kalabrii. Podróż odbyła się już jakiś czas temu, a rozpoczęta niegdyś relacja przegrała z innymi obowiązkami. Do tej pory nie pojawiło się żadne inne sprawozdanie z tej części Italii, spieszę więc opowiedzieć Wam o moich krótkich odwiedzinach w krainie czerwonej cebuli :).

4 dniowa wycieczka na przedłużony weekend miała miejsce w grudniu przed dwoma laty. Jak sądzę w samej Kalabrii nie zmieniło się od tego czasu zbyt wiele, z pewnością jednak ceny pociągów, promów i miejscowych wycieczek poszły w górę. W poniższym tekście znajdziecie zaktualizowane przeze mnie informacje (kwiecień 2015).

Na południowy kraniec Włoch dolecieliśmy (ja + mój towarzysz życia) dzięki uprzejmości linii RyanAir i Wizz Air. Pierwszy przewoźnik rozkręcał się wówczas w Modlinie i podarował nam punkt wycieczkowego zaczepienia w postaci biletu do Charleroi za 1 zł. Dalej poszło gładko: przelot do i z Lamezii kosztował ok. 80zł, powrót Wizzem z Brukseli – 34zł. Przesiadki zgrały się idealnie, 3-4h czekania na kolejny samolot pozwoliły uraczyć podniebienie belgijskimi frytkowo-piwnymi frykasami.

Image

Naszym sprzymierzeńcem w odkrywaniu Kalabrii stały się regionalne włoskie pociągi. Prosto z lotniska udaliśmy się na stację kolejową. Jest ona położona nieopodal lotniska – mniej więcej 2 km od wyjścia z terminalu w nieco dziwnej części miasta (właściwe miasto Lamezia znajduje się bardziej na północ, a miejsce z głównym dworcem kolejowym to taka jakby przedmiejska dzielnica).

Z lotniska do stacji podwozi miejski autobus. Jeździ co pół godziny (rozkład: klik) i kosztuje 1,30 € (bilet kupiony w kiosku) / 2 € (kupiony u kierowcy). Nam akurat uciekł sprzed nosa, więc wpadłam na pomysł miłego spaceru w kierunku stacji. Mapka drogi jest poniżej i choć przejście trwa około 25 min. lepiej poczekać na autobus (zwłaszcza jeśli posiadacie bagaż na kółkach), ponieważ na rondzie trzeba przeskoczyć przez drogę szybkiego ruchu i ani trochę nie ma tam miejsca dla swawolnych spacerowiczów ;). No chyba, że spieszycie się na pociąg, wtedy szybki spacer wydaje się być usprawiedliwiony.

Image

Nam aż tak spieszno nie było. Znaleźliśmy jeszcze czas na wizytę w markecie. Na mapce zaznaczyłam go niebieską kropką - jest mniej więcej 5 min. spacerem od stacji. To dobrze zaopatrzony Carrefour Market. Budżetowy turysta znajdzie tam w dobrej cenie makaron, pyszny sos, parmezan, wodę i wino – czyli wszystkie produkty niezbędne do przygotowania pierwszej włoskiej kolacji ;)

Naszą bazą była Tropea, ok. 60 km na południe od Lamezii. Malownicze miasteczko położone na klifie, jak każde włoskie – pełne ciasnych uliczek, urokliwych placyków, rozkosznych fontann.

Image

Image

Image

Image

Do tego plaża, mały port i błękitne Morze Tyrreńskie.

Image

Image

Image

Idealne na urlop, w grudniu jednak trochę opustoszałe (to akurat atut). Czasem wydawało nam się nawet, że byliśmy tam sami. No prawie…

Image

Zamieszkaliśmy w Hotel Residence Valemare. Jest to bardzo przyjemny 3*obiekt z kilkudziestoma mini-mieszkankami (zwanymi powszechnie apartamentami :) ). Każde z nich ma pokój dzienny, aneks kuchenny (wyposażony w garnki, talerze, tarki, sitka, korkociągi itp.), łazienkę, sypialnię i dwa balkony z obydwu stron apartamentu. Naprawdę super miejsce, zwłaszcza na wakacje, posiadające własne zejście na plażę. Rezerwacji w powalającej cenie 34 € za 3 noce dokonaliśmy za pośrednictwem booking.com (jak sądzę niska cena była podyktowana grudniowym terminem podróży). Niczego nie brakowało (no poza internetem w pokoju. Czasem przydaje się sprawdzić coś z poziomu łóżka, a nie przy okienku recepcji). Od momentu zameldowania, codziennie po powrocie do naszego lokum czekały na nas słodko-owocowe przekąski, a pierwszego dnia rano na wejściowym balkonie mini śniadanie (śniadania właściwego nie mieliśmy w cenie ;) ).
W sumie byliśmy jedną z dwóch par goszczących w tym czasie w hotelu, więc może był to jakiś wyjątkowy grudniowy bonus.

Image

Image

Image

Image

Image
(widok z drugiego balkonu)

Pierwszego właściwego dnia wycieczki oprócz śniadania przywitała nas piękna pogoda. Prawie bezchmurne niebo, spokojne lazurowe morze, 16 stopni ciepła. Wykorzystaliśmy ten czas na spacer po mieście, odwiedziliśmy różne jego zakamarki, zjedliśmy po kawałku pizzy na głównym placu (cena: 5€ za smaczną pizzę z warzywami + 2x 1€ za kieliszek nie najgorszego białego wina), zeszliśmy na dół do portu i na plażę.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Pogoda była na tyle dobra, że dało się skorzystać z kąpieli do kolan i nie nabawić się kataru ;)

Image

Po południu pojechaliśmy pociągiem do Ricadi (12 min. jazdy, koszt 1,20 € OW), a stamtąd pieszo (25 min.) na górę przylądka Capo Vaticano. Nie mieliśmy aż tyle czasu, by zejść na dół na którąś z plaż, ale z pewnością jest to punkt obowiązkowy jeśli zdecydujecie się wybrać w tamten rejon. Z góry Capo Vaticano to po prostu fajny widok na skaliste zatoczki, dzikie plaże i granitowe klify porośnięte kaktusami. Jest tam mały placyk z ławkami, na którym można przysiąść i podumać. O niebo lepsze wrażenia są pewnie od strony morza. Niestety – w zimie rejsy wycieczkowe się nie odbywają.

Image

Image

Image

Image

Image

Przy okazji: Tropea i Capo Vaticano to miejsca, z których można popłynąć na całodniową wycieczkę na wulkaniczne Wyspy Liparyjskie (jest ich 17, płynie się na te największe). W powyższych miastach jest kilka agencji, które oferują różne rejsy, trasy i ceny. Wszystko oczywiście w sezonie. Średnia cena to ok. 40€ za osobę dorosłą. Dla przykładu tu strona jednego z najbardziej znanych biur w Tropei: http://www.comerci.it

Image
(widok z Tropei na wyspę Stromboli, a właściwie tworzący ją czynny wulkan)

Następny dzień naszego pobytu zaplanowany był wręcz bajecznie. Wczesna pobudka, szybkie śniadanie, pociąg na południe. Cel: sycylijska Mesyna, a jeśli starczy czasu to spacer po Reggio di Calabria lub Scilli. Niestety, w nocy przeżyliśmy pogodowe chwile grozy: burzę, pioruny, potworny wiatr wyrywający gałęzie, przemieszczający balkonowe meble gdzie popadnie. Rano nie było lepiej…

Image

Naiwnie licząc na poprawę pogody (mhm) przeczekaliśmy do wczesnego popołudnia (deszcz i wiatr były tak silne, że nie dało się wyjść na zewnątrz). Pogoda minimalnie złagodniała, ale plany z braku wystarczającej ilości czasu trzeba było zmodyfikować. Dzielnie ruszyliśmy do Reggio spodziewając się namiastki prawie sycylijskiego słońca.

Image
(podróż pociągiem: przed nami Scilla, za nią w tle góry Sycylii)

*Aby dostać się z Tropei do Reggio di Calabria (6,40€ OW) pociągiem regionalnym konieczna jest przesiadka w Rosarno. Jeśli chcecie poczuć klimat tego miasta zachęcam do odwiedzin grafiki Google i wpisania nazwy miejscowości. Oprócz faktu, że jest to gniazdo kalabryjskiej mafii, nie ma tam chyba ani jednego Włocha. Sami czarnoskórzy imigranci, m.in. zalegający w kątach stacji kolejowej. Niby nic, z natury przecież nie muszą być źli, mogą nie mieć grama złych zamiarów, ale 30 minutowe czekanie na kolejny pociąg za dnia może wydłużać się niemiłosiernie, nawet u boku własnego mężczyzny ;).

Dotarliśmy do Reggio, wiatr i deszcz nie ustawał, ale z przerwami dało się obejść całkiem spore centrum miasta. Pogoda popsuła niestety ogólne wrażenie. Ponoć promenada jest najpiękniejszym kilometrem Włoch, lecz zza kaptura opadającego na oczy nie udało nam się dostrzec jej uroku. W ogóle samo miasto, mimo ciekawej historii wydaje się nieco nijakie. Jest katedra, zamek, kilka kościołów, wspomniana promenada z Sycylią na wyciągnięcie ręki, ale chyba oczekiwaliśmy w nim więcej włoskiego ducha. Fakt – Reggio nie było celem naszej wycieczki, po prostu nie zdążylibyśmy obrócić w pół dnia Mesyny i wybraliśmy rozsądniejszy zamiennik. W efekcie pozostał niedosyt przez brak możliwości choćby muśnięcia sycylijskiej ziemi.

Image

Image
(promenada, Cieśnina Mesyńska i Sycylia)

*A jak dostać się do Mesyny jeśli dopisze Wam więcej szczęścia niż nam? Jadąc pociągiem od strony Tropei trzeba wysiąść trochę wcześniej niż w samym Reggio di Calabria, a dokładniej w Villa San Giovanni. Promy odpływają z tamtejszego portu codziennie co 40 min. również do późnych godzin w nocy. Bilet w jedną stronę kosztuje 2,5€ OW, 5€ RT (ważny 7 dni)/ os. bez żadnego pojazdu. Na Sycylię można dotrzeć też z Reggio, ale bilety, jak sądzę, są trochę droższe, bo i odległość od brzegu w Mesynie jest większa.

Do Tropei przyszło nam wracać już po zmroku. Na przesiadkę w słynnym Rosarno mieliśmy wg planu 12 min. Tuż przed stacją pociąg się zatrzymał, a w raz z nim czas – nasz największy wróg :shock:. Wizja spędzenia nocy z dworcowymi znajomymi wydawała się mało korzystna i z każdą minutą coraz bardziej niepokojąca (pociąg z Rosarno do Tropei był ostatni tego dnia). Przeliczaliśmy już koszty ewentualnej taksówki do hotelu, opracowaliśmy opcję stopa lub nocnego 40 kilometrowego spaceru. Uff, udało się, w ostatniej minucie, rzutem na taśmę wskoczyliśmy do naszego pociągu. Wygraliśmy nowe życie.

Ostatniego dnia (jak zwykle) pogoda się poprawiła. Przedpołudnia starczyło na drobne zakupy w naszej miejscowości. Warto nadmienić, że Kalabria, a zwłaszcza Tropea, słynie z czerwonej cebuli (tzw. cipolla rossa di Tropea). Jest ona trochę inna niż nasza, bardziej podłużna, łagodniejsza w smaku. Co ważne – nie wyciska łez przy obieraniu i krojeniu. A lokalnym specjałem jest cebulowy dżem. Jego smak to rzecz gustu, dla mnie zjadliwy, choć wolę klasyczną truskawkę :) Koszt małego słoiczka nadającego się do bagażu podręcznego to 3€. Warto przywieźć jako ciekawostkę. Na pewno znajdzie się ktoś, kto w mig opróżni słoik do ostatka ;). Inny kalabryjski przysmak godny zakupu to peperoncino czyli bardzo pikantna papryczka. Mała paczka suszonej przyprawy kosztuje ok. 2 - 3€. Pęk żywych papryczek - 5€.

Po zakupach pora wracać! Charleroi – nadciągamy!

Image

Podsumowanie wydatków:

Loty: 113zł/os.
WMI – CRL 1zł
CRL – SUF 39 zł
SUF – CRL 39 zł
CRL – WAW 34 zł

Noclegi: za 3 noce – 140zł czyli 23zł/os/noc

Pociągi: 94,5 zł/os (ceny z kwietnia 2015)
Lamezia – Tropea 8€/os/RT
Tropea – Ricadi 2,4€/os/RT
Tropea – Reggio di Calabria 12,8€/os/RT

Mimo, że trasa kolejowa jest dość malownicza, bo wiedzie wzdłuż wybrzeża Kalabrii, zdecydowanie lepiej wypożyczyć samochód i nie być zależnym od rozkładów jazdy, ostatnich pociągów i opcji spędzenia nocy w Rosarno ;). I, co oczywiste, można dojechać w wiele niedostępnych miejsc, np. na dzikie plaże Capo Vaticano, czy do mniejszych nadmorskich miejscowości lub zapuścić się w pobliskie góry.

Z tego co pamiętam reszta wydatków zamknęła się w maksymalnie 50€ za dwie osoby. W Kalabrii jest taniej niż w bardziej rozwiniętych i turystycznych regionach Włoch, a zwłaszcza w Mediolanie, Rzymie, Bolonii czy Florencji. To dość oczywiste, biorąc pod uwagę, że to jeden z najbiedniejszych rejonów Italii. Do tego dochodzi podróż w niskim sezonie. Spokojnie w tej kwocie znalazło się jedzenie, picie, w tym 2 wizyty na pizzy, lody, ciastka, piwo i frytki na Charleroi :).

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

maczala1 3 kwietnia 2015 18:44 Odpowiedz
Włochy poza sezonem są najlepsze, trzeba tylko trochę szczęścia do pogody. Wy mieliście zmienne szczęście ale i tak wyprawa pierwsza klasa :)
olajaw 13 kwietnia 2015 20:34 Odpowiedz
Piękne zdjęcia! Uwielbiam Włochy, chyba właśnie znalazłam kolejny warty odwiedzenia region Italii :)
gosiagosia 13 kwietnia 2015 21:37 Odpowiedz
Włochy odwiedzam namiętnie - pomogłaś zaplanować kolejny cel :)
olajaw 13 kwietnia 2015 22:20 Odpowiedz
olajaw napisał:(u'Piu0119kne zdju0119cia! Uwielbiam Wu0142ochy, chyba wu0142au015bnie znalazu0142am kolejny warty odwiedzenia region Italii :)',)Czy Moderator może usunąć ten wpis? Nie wiem czemu pojawił się tutaj jak skomentowałam relację na blogu :( Już nie mówiąc o jego dziwnej formie..
bluewings 13 kwietnia 2015 23:34 Odpowiedz
Uwilebiam Włochy. Nie byłam w regionie Kalabria, ale jest w moich planach turystycznych.
kasiabiedronka1 18 kwietnia 2018 21:54 Odpowiedz
Świetna relacja, bardzo przydatna.Mam pytanie odnośnie pociągu do Tropei i Ricadi gdzie mogę znaleźć rozkład jazdy?Lecimy w czerwcu i właśnie chcielibyśmy podróżować pociągiem. Bardzo proszę o pomoc.Pozdrawiam Katarzyna
aluis 15 maja 2018 10:48 Odpowiedz
Jenyyy jak pięknie :) Znów nabrałam ochotę na włoską ziemię i zaczynam kombinować... :D kasiabiedronka1 napisał:Świetna relacja, bardzo przydatna.Mam pytanie odnośnie pociągu do Tropei i Ricadi gdzie mogę znaleźć rozkład jazdy?Lecimy w czerwcu i właśnie chcielibyśmy podróżować pociągiem. Bardzo proszę o pomoc.Pozdrawiam KatarzynaNajprawdopodobniej na głównej stronie włoskich kolei? http://www.trenitalia.com/ ;)
aron 15 maja 2018 13:00 Odpowiedz
W tym roku miałem bilety na marzec, ale przez zmianę rozkładu wyszła Sycylia. Mam nadzieję, że kolejny raz nie zmienią i w końcu w następnym marcu tam dotrę. Plan mam w sumie zbliżony. :)